15 października 2014

''Beginning of the end''
















ღNumer scenariusza : jedenasty
» Tytuł : ''Początek końca''
» Z : Tobą , Kim SeokJin ( Jin )  
» Rodzaj : hetero  ♀♂
» Długość : one shot
» Dla : Gabrysi
» Więc tak Gabrysiu moja najdroższa fanko *śmieje się* ten scenariusz powstał na języku polskim i byłaś zapoznawana z jego początkiem, ale w końcu go skończyłam! Jesteś ze mnie dumna? Wiem o tym że wspierasz mnie najbardziej w realu razem z Moniką i dzięki wam tworzę i wiem że moje prace mają jakieś znaczenie. Dziękuję * hug* więc mam nadzieje że ci się spodoba i nie płacz znowu jak to zwykle robisz na pracach pisanych przeze mnie . Miłego czytania *u* .  / Jestem chora o boże nienawidzę być chorą >.< ,ale przynajmniej mam czas i piszę piszę i jeszcze raz piszę. Kurcze to będzie chyba najbardziej rozbudowany miesiąc cieszycie się prawda? 






Opis : Koniec gorszego początkiem piekła 






~~~~~~~~




Leżałaś pośrodku żaru, bólu i nienawiści. Dwa pociski, dwie ofiary. Dwie bronię wycelowane do siebie. Chciałaś krzyczeć, jednak nie miałaś już na to siły. Opadłaś bezwładnie na podłogę pozwalając łzą swobodnie płynąć. Nienawidziłaś tego uczucia, tej głupiej bezsilności. To koniec, a miało być tak pięknie. Padł strzał.. Unik. Skuliłaś się ze strachu, głowę chowając między kolanami. Bałaś się. Pierwszy raz w życiu zdarzyło ci się tak bać. Jednak ten strach nie był spowodowany troską o swoje życie, lecz o jego. Nie potrafiłaś nawet o tym myśleć. Kolejny strzał, tym razem celny. Jeden padł koło ciebie ciężko dysząc. Zbliżył się do ciebie na niebezpieczną odległość i cicho zawył z bólu. Uchyliłaś powieki spoglądając na chłopaka. Ledwo zipiąca postać młodzieńca opadła twarzą niedaleko twojego podbrzusza. Przesunęłaś dłonią po zimnej podłodze starając sie dotrzeć do jego głowy. Krew. Uniosłaś twarz spoglądając na niego. Żył.. Chwyciłaś  jego dłoń w swoją nie czując już tego ciepła co kiedyś. Słyszałaś jak ciężko oddychał, jak trudno mu było zaczerpnąć powietrza do płuc. Spojrzał na ciebie. Jego oczy poryte były cienką warstwą wilgoci, która z każdą chwilą zaczynała narastać. Kolejny strzał. Chwilowe wstrzymanie bicia serca. Wasze spojrzenia się skrzyżowały, a ty znowu poczułaś ten nieznośny gorzki smak na swojej górnej wardze. Uśmiechnął się, a w jego oczach mogłaś dostrzec swoje odbicie. Cicho westchnęłaś i skierowałaś swoje spojrzenie na obdarty i zniszczony sufit. Z każdą chwilą zaczynało być coraz ciemniej. Jedyne co czułaś były palce chłopaka mocno zaciśnięte na twojej dłoni. Nad wami toczyła się wojna na śmierć i życie, a wy leżeliście po środku niej. Tak jakby w waszym świecie czas na chwilę się zatrzymał. Zagryzłaś dolną wargę, po czym ponownie spojrzałaś na chłopaka.
- Kocham Cię Jin - szepnęłaś patrząc na zmęczona twarz młodzieńca. On jedynie głupkowato się uśmiechnął i wydobył z siebie ironiczny śmiech. Idiota... Przewrócił sie na plecy i spojrzał na sufit. Wyglądał tak słodko i delikatnie. Mimo tego że jego ciało praktycznie było pozbawione życia, w twoich oczach dalej prezentował się idealnie – Oppa? - uniósł jedną brew i spojrzał na ciebie. Jego wzrok powoli zaczął tracić blask. Mimo wszystko to spojrzenie przyspieszyło bicie twojego umierającego serca - To koniec ? - chłopak ścisnął twoja dłoń i westchnął. Czyli jednak ... Wiedziałaś że ten gest z jego strony to właśnie oznaczał, jednak cieszyłaś się że nie musiałaś usłyszeć tego z jego ust. Przesunęłaś dłonią po jego aksamitnych włosach i ostatkami sił podsunęłaś swoją twarz do jego. Chłopak przesunął swoim nosem po twoim i delikatnie się uśmiechnął. Ta chwila jednak nie trwała długo, ponieważ Jin ponownie skierował swoje spojrzenie na jedną ze ścian w budynku.  Spojrzałaś na postać, która zaczęła zbliżać się do was. Jego dłonie się trzęsły, a kolana uginały. Bał się, ucieszył cię ten fakt w końcu nie byłaś sama. Jin wykrzywił usta w dziwny uśmiech i zmarszczył brwi dokładnie śledząc wzrokiem rysy twarzy chłopaka. Podniósł się na łokciu do pół siadu cicho sycząc. Chłopak zbliżył broń do twarzy Jina, na co chłopak jedynie podrapał się po głowie.
- Strzel - zawołał ktoś za nim ..... Jin uśmiechnął się ironicznie i pokiwał przecząco głową, przyglądając się postawie chłopaka. Widział że był słaby, na tyle słaby że nie był wstanie wykonać rozkazu.
- Jesteś nowy prawda? – zagadał pewnie unosząc jedną brew do góry. Chwyciłaś koszulkę Jina, jednak on całkowicie cię zlekceważył – Słyszałeś? Strzel …



❥❥❥



Siedziałaś zamknięta w czterech ścianach. To był początek. Biały pokój przyozdobiony niedbale wykonanymi meblami z brązowego drewna. Rozejrzałaś się zsuwając z materaca na podłogę. Głód. To nieprzyjemne uczucie w żołądku , które towarzyszyło ci już od dłuższego czasu. Nagle klamka sie poruszyła i ktoś wszedł. Chłopak postawił na stoliku jedzenie i ruszył ponownie w kierunku drzwi. Chwyciłaś jego zabandażowaną dłoń w swoje i dokładnie jej się przyjrzałaś. Pewnie znowu się bił. Bił o ciebie. Niepewnie przełknęłaś ślinę i uniosłaś spojrzenie na twarz chłopaka co spowodowało że wasze spojrzenia się splotły. Chłopak uległ chwilowo twojemu spojrzeniu i usiadł koło ciebie. Przytuliłaś się do niego, a on jedynie przewrócił z niechęcią oczami. Wpatrywał się przez pewien czas w czubek twojej głowy czując jak jego serce odmawia posłuszeństwa. Uniósł dłoń z zamiarem pogłaskania cię, a w jego oczach nastała chwilowa troska. Jednak.. Zatrzymał ją nad twoimi włosami i złożył rękę w pięść ponownie kładąc na materacu.  
- Jin - odepchnął cię i przesunął się parę centymetrów dalej. Zmuszał się. Nie mógł cię kochać, tacy ludzie nie powinni kochać. Wiele razy tego typu słowa padały z jego ust, których smaku nigdy nie mogłaś zaznać. Wstał, podszedł do drzwi i już po chwili zniknął za nimi. To wszystko było tak bezsensu. Po co on cie ratował? Z miłości, której i tak teraz nie możesz od niego otrzymać? Od momentu twojego porwania przez chłopaka, od osób które starały się pozbawić cie życia minął już miesiąc. Był zły .. Zabił, ale mimo to coś sprawiło ze twoje serce zabiło dla niego, tak jak jego zabiło dla ciebie. Wszystko schodziło na lepszy tor jednak on dalej nie akceptował tego uczucia. Nie mógł. Nagle rozpętało się piekło. Drzwi otworzyły się jednak nie on wszedł do środka. To byli oni. Koniec. Sekunda, dwie, trzy. Wyciągnęli cię z pokoju jak parę miesięcy temu z domu. Gdzie on jest? Pewnie poszedł tam, gdzie chodził codziennie. Musiał. Co się dzieje? Dlaczego? Jak cię znaleźli? Wszystkie myśli zaczęły kłębić się w twojej głowie. Łzy zaczęły gromadzić się pod twoimi zamkniętymi powiekami.  Plac . Ten co kiedyś . Obszerne pole obstawione sportowymi samochodami. Dwa gangi dwa kolory... 



❥❥❥



Chłopak machnął nogą wytrącając broń z dłoni młodzieńca. Bał się, nie był jeszcze przyzwyczajony do zabijania. Nie był jeszcze zniszczony. Łzy czule obmywały twoje mleczne policzki zostawiając po sobie more ślady. Zacisnęłaś dłoni w pięści czując jak wszystko w tobie umiera. Taki scenariusz musiało napisać wam życie i nie było od tego odwrotu. Los i pech. To jak jedna z kartek pamiętnika. Tak miało być i koniec. Nagle coś przysłoniło ci światło, które jeszcze chwilę temu dawało o sobie znaki nawet przez zamknięte powieki. Uchyliłaś jedną i spojrzałaś na uśmiechniętą twarz Jina. Płakał. On płakał. Ten widok rozczulił cię do takiego stopnia że całkowicie straciłaś zdolność do oddychania. Ta troska w jego spojrzeniu.. Pierwszy raz mogłaś zobaczyć je z takiego bliska. Dotknął swoim nosem twojego przymykając powieki. Tak przyjemnie pachniał. Nigdy nie sądziłaś że nadejdzie czas by ujrzeć jego słabość. Był piękny. 

- Też cię ... - upadł. Strzał, krzyk. Leżał na tobie jak koc okrywający ciało. Wasze spojrzenia się spotkały, splotły ostatni raz. Ostatni raz byłaś w stanie ujrzeć jego uśmiech. Chwilowe wstrzymanie bicia serca - Kocham cię -Zamknęłaś oczy, jednak już ich nie otworzyłaś. Po chwili padł strzał ostateczny odbierający wam wszystko... Życie i siebie nawzajem. 




~ ❥Choi

7 komentarzy:

  1. Pomimo tego, że czasami brak czasu wiedz, że dalej nawiedzam twój blog <33 Tak bardzo kocham twoje scenariusze i yaoi *^* Pisz dalej. Weny i hwaiting~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku ten scenariusz jest... piękny.
    Nic dodać nic ująć. Naprawdę.
    ~
    Mogłabym poprosić o scenariusz z JungKook'iem? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż brak mi słów. :c
    Piękne, smutne i takie wzruszające.
    Jak zwykle łzy napłynęły mi do oczu.
    Weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Bardzo przyjemnie mi sie go czytlo a fabula lekko smutna :')
    Weny Choi <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne ^_^ Uwielbiam to jak piszesz. Komentarz nie będzie długi bo nie mam siły na pisanie ;-;
    Pewnie to przez to, że jestem chora to wszystkiego nie zrozumiałam :I
    Na końcu zmarli oboje, tak?
    No ale i tak świetne, życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu mi to zrobiłaś Choi , smutno mi ;c
    Ale i tak lubię twój styl pisania, trzymam kciuki za następne opowiadania ;* !

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak napiszę, że miło mi się czytało, to dziwnie to zabrzmi, ale problem w tym, że naprawdę dobrze mi się czytało. Osobiście lubię taką tematykę (mam na myśli porwania, gangi, strzelaniny itp.), więc mi ten scenariusz przypadł do gustu. Nie był jakiś przesłodzony ani nic z tych rzeczy. Wszystko dobrze, tylko jakoś za szybko się skończył...

    OdpowiedzUsuń